Archiwum 01 sierpnia 2009


sie 01 2009 Rewolucja jak Saturn pożera swoje dzieci
Komentarze: 0

Rewolucja francuska, często uznawana jest jako ucieleśnienie idei filozoficznych okresu Oświecenia. Pozornie trudno się nie zgodzić z faktem, że istotnie samo założenie rewolucji traktowanej jako zerwanie z feudalnym porządkiem politycznym i społecznym, miało swoją genezę w pracach wielkich filozofów jak: Rousseau, Voltaire, Montesquieu. Swoje wpływy odcisnęły również idee angielskich myślicieli politycznych, przede wszystkim Locke'a.

Analizując fakty, można odnieść wrażenie, że rewolucja wybuchła w sposób całkowicie niespodziewany. Przyparty do muru Ludwik XVI, zmuszony był zwołać po raz pierwszy od 1614 roku stany generalne, które miały nadać polityczną legitymizację dla zmian, koniecznych do przeprowadzenia w celu ratowania państwa pogrążonego w głębokim kryzysie. Sam ten fakt, zwołania stanów generalnych, był wydarzeniem całkowicie niespodziewanym, o czym świadczą problemy wynikające z samej ich organizacji. Tak długotrwała przerwa w ich zwoływaniu, spowodowała że kłopotliwą kwestią okazała się już procedura w jakiej mieli zostać wyłonieni przedstawiciele narodu i jakie mieli mieć uprawnienia, nie mówiąc już o tym w jaki sposób miałoby funkcjonować tak wybrane zgromadzenie.

Niezależnie od tych trudności, należy pamiętać że w początkowym okresie to król był bezsprzecznie gospodarzem stanów generalnych, które zjechały się do podparyskiego Warsalu. Onieśmieleni często reprezentanci francuskiej prowincji nie śmieli przypuszczać, dokąd mogą zawieźć ich prace w powstałym zgromadzeniu. Szybko okazło się jednak, że skostniała i archaiczna struktura społeczna Francji końca XVIII wieku stała się przyczyną własnego upadku. Zgodnie bowiem z założeniami, społeczeństwo dzieliło się na trzy stany: duchowieństwo, arystokrację oraz lud. Był to podział żywcem wyjęty z epoki średniowiecza, z tą tylko różnicą że miejsce rycerzy zajęli arystokraci, a chłopów lud. Realia były jednak takie, że stan trzeci, którego reprezentacja w stanach generalnych miała być taka jak reprezentacja dwóch uprzywilejowanych stanów, obejmował 99% ludności kraju. Oznaczało to, że ten jeden pozostający procent mieszkańców kraju, miał mieć taką samą siłę przebicia jak reszta. Była to oczywista niesprawiedliwość, która w innych okolicznościach może przeszłaby bez poważniejszych implikacji. Czasy się jednak zmieniły i stan trzeci nie obejmował wyłącznie prostych chłopów pańszczyźnianych oraz wynędzniałego mieszczaństwa, ale także dobrze prosperujących przedsiębiorców, kupców, bankierów i przede wszystkim dziennikarzy, publicystów, prawników, adwokatów oraz urzędników.

To właśnie prawnicy i publicyści świadomi swoich praw i siły jaką jest słowo pisane stali sięawangardą stanu trzeciego, który w punkcie wyjścia już postawił warunek jednakowego traktowania przedstawicieli wszystkich trzech stanów. Konsekwentne trzymanie się tego stanowiska przyczyniło się w pierwszej kolejności do przeniesienia się przedstawicieli stanu trzeciego do osobnej wielkiej sali do gry w piłkę, gdzie ogłoszono powstanie zgromadzenia narodowego. W dalszej kolejności przyczyniło się to do rozbicia solidarności dwóch uprzywilejowanych stanów, z których pierwsi duchowni zaczęli solidaryzować się z reprezentantami narodu.